Forum NENA-LAND Strona Główna

Forum NENA-LAND Strona Główna -> NENA STORY -> Cz. 3 - Kariera Neny (lata 1988 - 2000)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
....




Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NENALAND


PostWysłany: Śro 20:54, 14 Lut 2007    Temat postu: Cz. 3 - Kariera Neny (lata 1988 - 2000)

Vitamine napisała :


Cuda się zdarzają

Latem 1989 roku praca nad pierwszą solową płytą Neny była już „na pełnych obrotach”. W szwajcarskim miasteczku Stein Am Rhein artystka nagrywała, pod czujnym okiem producentów Phila Carmena i Waltera Kaisera, znanych m.in. ze współpracy z Andreasem Vollenvaiderem, piosenki, które napisała w ciągu ostatnich trzech lat. W Picarton-studio towarzyszyło jej aż 25 muzyków sesyjnych. Firma CBS przygotowywała się do sensacyjnego comebacku gwiazdy, lecz ona nie chciała o tym słyszeć: „To nie jest żaden comeback, cały czas pracowałam.”
We wrześniu 1989 nadszedł „ten” moment: na rynku ukazał się singiel „Wunder gescheh’n” (Cuda się zdarzają), ze słowami Neny i kompozycją byłego basisty jej zespołu – Jurgena Dehmela. Tekst nawiązywał do momentu, w którym nieżyjący już synek Neny – Christopher Daniel – po raz pierwszy zapłakał. Artystka chciała zwrócić w nim uwagę na to, że nasze życie pełne jest „małych cudów”, które przyjmujemy jako coś oczywistego, i nie potrafimy ich docenić. Dla opinii publicznej piosenka ta zyskała nieco inny wymiar. Była jesień 1989 roku, właśnie runął Mur Berliński. Dla Niemców był to cud – a właśnie o cudzie Nena śpiewała! Media okrzyknęły ją „politycznym wieszczem”, a „Wunder gescheh’n” stał się hymnem zjednoczenia Niemiec. Szczególny stosunek do tego utworu mieli mieszkańcy NRD, którzy odnajdywali w nim wolność i nadzieję. Nena: „To wspaniale, że zwykli ludzie w ciągu jednej nocy obalili mur, którego nie byli w stanie obalić przez kilkadziesiąt lat czołowi politycy.”



Singiel „Wunder gescheh’n” trafił do pierwszej 20-stki na liście TOP100 i na 1-sze miejsca wielu radiowych list przebojów. Królowa niemieckiej muzyki pop wróciła na swój tron – tym razem już nie jako modna „idolka nastolatków” , lecz artystka, trafiająca do dużo szerszego grona odbiorców. Prasa pisała o niej w samych superlatywach, jako o kobiecie, która potrafiła podnieść się po osobistej tragedii i pokazać, że wciąż ma wiele do powiedzenia.

Teledysk do hitu "Wunder gescheh'n", w którym to Nena wraz ze swoimi przyjaciółmi puszcza latawca, symbolizującego tytułowy cud, nakręcony został w Hamburgu. Tutaj możecie go obejrzeć:
Nena - Wunder Geschehen

Ugruntowaniem sukcesu był fenomenalny album „Wunder gescheh’n”, który ukazał się kilka tygodni po wydaniu singla i trafił na wysokie miejsca rankingów sprzedaży, zyskując status Złotej Płyty. Oczywiście ci, którzy spodziewali się nowych „baloników”, mogli być rozczarowani – Nena jako solowa artystka pokazała się od zupełnie innej strony.
„Wunder gescheh’n” to spokojna, melodyjna, dojrzała i poetycka płyta, odzwierciedlająca stan emocjonalny piosenkarki z trudnych momentów jej życia. Subtelna, lekka aranżacja, wpadające w ucho linie melodyczne i niesamowicie piękny, kobiecy i pełen intensywności głos – to cechy charakterystyczne tego albumu. Nena: „Brzmi on dokładnie tak, jak czułam się w czasie, kiedy pisałam te piosenki. Jest trochę melancholijny, ale myślę, że ma w sobie też szczyptę optymizmu. Bo z natury jestem optymistką – mimo wszystko…”
Głos artystki na płycie jest tak samo świeży i dziewczęcy jak dawniej, ale równocześnie zaskakuje dojrzałością i dużym wkładem emocjonalnym. Niekiedy śpiewa z takim wyczuciem, o jakie wcześniej jej nawet nie podejrzewano! Nena:„Na starych płytach śpiewałam jakoś tak ponuro. Nie chcę powiedzieć, że teraz śpiewam lepiej, ale na pewno inaczej.”
Piosenki są spokojne i balladowe („Wunder gescheh’n”, „Du bist überall”), ale nie brak też szybszych, wesołych kawałków („Keine langeweile”). Szczególne perełki to wzruszająca , anglojęzyczna ballada „Hero”, francuskojęzyczny song z udziałem dziecięcego chóru „La Vie c’est la chance”, oraz jazzowo-bluesowy „Abschied”.
Teksty w sposób bezpośredni lub pośredni odnoszą się do osoby Christophera, któremu generalnie płyta jest poświęcona ( „Du bist überall”, „Hero” ), odzwierciedlają przemianę duchową artystki oraz jej spojrzenie na sens życia („Steht auf”) ,śmierci („Weisses Schiff”) i miłości („Im Rausch der Liebe”).
O tym, że cuda naprawdę się zdarzają, przekonaliśmy się w 1989 roku niejednokrotnie. Nena nie tylko wróciła na TOP i nie tylko została zaliczona do grona „Ludzi roku”…Kiedy w grudniu pokazała się w show Gunthera Jaucha „Menschen’89”, nie sposób było nie zwrócić uwagi na jej … krągły brzuszek!
-„Widzę, że w twoim prywatnym życiu też zdarzył się mały cud” – zauważył Gunther.
-„Dwa!” – zaśmiała się Nena – „Dwa małe cuda! Będę miała bliźnięta!”



Na drugim singlu, w styczniu 1990 roku, ukazała się przepiękna piosenka "Du bis überall" (Jesteś wszędzie), do której teledysk nakręcony został w Pradze, a udział w nim wziął dziecięcy idol Neny, czeski aktor Otto Simanek, odtwarzający rolę Pana Taua w filmach dla dzieci. W tym uroczym filmiku piosenkarka wspomina swoje dzieciństwo, kiedy jako mała dziewczynka oglądała filmy ze swoim i kochanym Panem Tauem. Rolę "małej" Neny odtwarza 8-letnia Katerina Karlova.
Podczas realizacji tego clipu piosenkarka była już w szóstym miesiącu ciąży. Oto ten teledysk:

Nena - Du bist überall

Od siebie dodam, że "Du bist überall" była moją ukochaną piosenką Neny przez całe lata 90-te!

Kukułki i osiołki – czyli Neny skok w bok od muzyki pop.

Podczas ciąży z bliźniakami Nena bynajmniej nie próżnowała – wręcz przeciwnie, wpadła na pomysł nagrania płyty z piosenkami dla…dzieci!
Nena: „Wszystkie te piosenki pamiętałam z własnego dzieciństwa, śpiewałam je z moją mamą albo uczyłam się ich w przedszkolu. Postanowiłam nagrać je w mojej interpretacji.”
Pomimo zaawansowanej ciąży piosenkarka dzień w dzień biegała do studia, mieszczącego się na 5-tym piętrze, i nawet grała na…akordeonie! „Można sobie wyobrazić, co się wtedy działo w moim brzuchu! Oba maluchy kopały mnie niemiłosiernie.”
W pracy pomagali jej Jürgen Dehmel i Jens Kuphal (pamiętny Axel z filmu „My, dzieci z dworca ZOO”). W nagraniach uczestniczyła też Orkiestra Opery Niemieckiej.
7 kwietnia 1990 roku Nena została mamą zdrowych, ślicznych bliźniaków – dziewczynki i chłopca. Rodzice nadali im oryginalne imiona Larissa Maria i Sakias Manuel. Już latem natomiast na rynku pojawiła się płyta „Komm, lieber Mai…” Album dla wielu słuchaczy był ogromnym zaskoczeniem: Nena, dawniej znana jako dzika rock-lady, teraz śpiewała ludowe pioseneczki o kukułce i osiołku! Jeszcze większym zaskoczeniem - także dla samej artystki - był ogromny sukces tej płyty – produkcja niemająca nic wspólnego z muzyką pop znalazła się na oficjalnej liście najlepiej sprzedających się albumów w Niemczech, i utrzymała się na niej aż 3 miesiące. Był to ewenement w historii niemieckiego show-biznesu.
Album spodobał się nie tylko dzieciom, ale również ich rodzicom, którzy mogli powspominać czasy przedszkolne, zaś dla wiernych fanów była to możliwość poznania swojej idoli od zupełnie nowej strony.

[link widoczny dla zalogowanych]

Na „KLM” znalazły się klasyczne piosenki dla dzieci, takie jak uroczy „Der Kuckuck und der Esel” czy „Die Wanze”, niemieckie piosenki ludowe jak „Die Gedanken sind Frei” czy „Kein schoner Land” oraz przepiękne kołysanki, śpiewane przez Nenę z matczyną czułością – „Schlafe mein Prinzschen, schlaf ein” czy „Guten Abend, gut Nacht”.
Podczas promocji tego albumu Nena miała okazję występować w zupełnie nietypowych dla siebie programach TV, adresowanych do dzieci lub dla wielbicieli muzyki ludowej. Na „ludowych” listach przebojów zdobywała bardzo wysokie pozycje, co wywołało konsternację wśród artystów tego nurtu. Nena jednak uspokajała: „Nie zamierzam nikomu z tego grona robić konkurencji, jestem piosenkarką pop, a to była tylko jednorazowa przygoda z muzyką ludową.”
Na szczęście o muzyce pop też nie zapomniała: w lipcu 1990 ukazał się trzeci singiel z albumu „Wunder gescheh’n” - „Im Rausch der Liebe”, w nowej, bardziej tanecznej wersji. Podczas TV występów z tą piosenką, po raz pierwszy od swojego solowego debiutu pokazała się w towarzystwie zespołu. Obok nowych muzyków, do których należeli Jens Kuphal (keyboard) i Rudi Nelson (gitara), znaleźli się w nim także starzy, dobrzy znajomi – Rolf Brendel przy perkusji i Jürgen Dehmel na basie.
We wrześniu’90 w tym samym towarzystwie pojawiła się Nena na gali „Goldene Stimmgabel”, by odebrać prestiżową nagrodę dla najpopularniejszej niemieckiej wokalistki roku! Piosenkarka, ubrana w skąpą mini sukienkę w stylu lat 50-tych, promieniowała szczęściem i radością. Ta nagroda była wspaniałym uwieńczeniem jej triumfalnego comebacku – po raz kolejny Nena udowodniła, że jest niepokonana!


Nena w 1990 roku, kilka miesięcy po urodzeniu Larissy i Sakiasa.


Szczęśliwa rodzinka - Nena, Benni i ich słodkie bliźnięta.

Słońce Jamajki i karaibskie rytmy: Bongo Girl!

W 1991 roku Nena zafundowała sobie długi urlop macierzyński. Pojawiła się tylko „na chwilę” jesienią, kiedy jej firma płytowa postanowiła uczcić 10-lecie współpracy z piosenkarką i zaproponowała jej wydanie okazjonalnej składanki. Album „Nena-die Band.” był – jak sam tytuł na to wskazuje – ukłonem w stronę ery jej zespołu. Obok największych hitów znalazły się na nim nagrania live oraz nowa wersja ballady z 1984 roku – „Lass mich dein Pirat sein – remix’91”, która została wydana na singlu. Podczas jego telewizyjnej promocji Nena zaskoczyła fanów nową, króciutką fryzurą a la Liza Minelli.




Pierwsze tygodnie 1992 roku minęły jej pod znakiem rajskiego, a zarazem bardzo owocnego urlopu w Negril na Jamajce. Dlaczego owocnego? Ponieważ te wakacje stały się dla niej inspiracją i motorem napędowym do stworzenia nowej, solowej płyty. Wprawdzie pracowała nad nią już od kilku miesięcy, ale wciąż czegoś jej brakowało, jakiegoś pomysłu, iskry, czegoś, co nadałoby tej płycie charakter. I właśnie tam, w królestwie muzyki reggae, znalazła natchnienie.
Po powrocie do kraju natychmiast zabrała się od pracy. Nagrania odbywały się w legendarnym studio Spliff – tym samym, w którym powstawały albumy Nena-Bandu! Mało tego, w ekipie współpracującej z artystką znalazło się wiele osób ze „starej paczki” – Rolf Brendel, Jürgen Dehmel, Reinhold Heil ( dawny producent Neny) oraz Frank Becking z The Stripes. Ponadto piosenkarka pozyskała do współpracy afrykańską grupę taneczno-wokalną SAF SAP, oraz holenderską wokalistkę Annę Nzume. Nad nowym materiałem wraz z Neną pracował także jej mężczyzna Benni, zaś produkcją albumu zajęła się tym razem sama „szefowa”, z niewielką pomocą Jürgena. To było jej ambicją, aby choć raz samodzielnie wyprodukować album i mieć nad nim pełną kontrolę od początku do końca.
W czerwcu piosenkarka zakończyła nagrania w studio Spliff, po czym spakowała walizki i z całą ekipą oraz rodziną i przyjaciółmi wyruszyła w kolejną egzotyczną podróż – na Barbados. Tam w światowej sławy studiu Blue Wave, należącym do Eddiego Granta, długo oczekiwana płyta nabierała ostatecznego kształtu.
We wrześniu 1992 wreszcie nadszedł „ten” moment – na rynku ukazał się singiel „Manchmal ist ein Tag ein ganzes Leben” (Czasem jeden dzień jest całym życiem), zapowiadający drugi, solowy album Neny. Była to porywająca, dynamiczna piosenka o pop-rockowym brzmieniu, z refrenem, który od razu wpadał w ucho i zachęcał do śpiewania. Zarówno tekst, jak i kompozycja były dziełem Neny: „Utwór ten powstał na Jamajce. Tam ludzie nie stresują się upływem czasu, tam każdy mówi : take it easy, relax, relax! To wywarło na mnie ogromne wrażenie. Po doświadczeniach z moim pierwszym dzieckiem czas nabrał dla mnie zupełnie innego znaczenia. Czas stworzony jest dla nas, a nie odwrotnie. Nie musimy koniecznie myśleć o sekundach czy minutach, powinniśmy żyć chwilą.”
Zarówno krytycy, jak i fani zgodnie orzekli, że nowy utwór Neny ma jakość jej klasycznych hitów, takich jak „luftballons” czy „Nur geträumt”. Nic zatem dziwnego, że singiel cieszył się dużą popularnością. Oczywiście, trudno tu mówić o sukcesie na miarę lat 80-tych, gdyż nowa dekada nie była zbyt łaskawa dla artystów niemieckojęzycznych ( nawet w Niemczech – no, chyba, że byli raperami!), niemniej jednak już samo wejście niemieckojęzycznego singla do TOP 50 było sukcesem – i to się Nenie udało osiągnąć. Ze względu na tak niewielki popyt na rodzimą muzykę, stworzono wówczas także drugą listę TOP 100, tylko dla produkcji niemieckojęzycznych. Tutaj nowy singiel Neny dotarł do miejsca 5-go!

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

Nena jako sexowna Bongo Girl

[link widoczny dla zalogowanych]

Bongo-dziewczątko z zespołem

W październiku’92 kolejne wydarzenie : na rynku ukazuje się album „Bongo Girl”.
Nena: „Już sam tytuł wyraża to, co oferuje płyta, a mianowicie dużo gorących rytmów wybijanych na afrykańskich bębnach bongo. Pomysł tan powstał na Jamajce. Byłam tam na koncercie reggae, muzyka tak mnie rozkręciła, że spontanicznie wskoczyłam na scenę i zaczęłam grać na bongosach. Potem, kiedy wracałam taksówką do hotelu, kierowca spytał mnie: you are bongo girl? Tak powstało moje nowe przezwisko i główna idea płyty.”
Cechą charakterystyczną tego albumu jest jego różnorodność stylistyczna – prawie każdy utwór to inny styl. Ton nadają oczywiście karaibskie rytmy („Bongo girl”, „Conversation”) i reggae („You don’t have to cry”), ale nie zabrakło charakterystycznych dla Neny, pop-rockowych kawałków („Was dann”, „Was immer du tust"), romantycznych ballad ("Ohne Ende"), jak i zupełnie dla niej nietypowych utworów z pogranicza rapu („Ich kann nich mehr”), country („Alles viel zu schön”) czy soulu („Mein König”). Głos wokalistki brzmiał jak zwykle słodko i świeżo, ale jednocześnie był silniejszy i dojrzalszy. Nena była tak samo jak przed 10-ma laty dziewczęca i pełna młodzieńczej werwy, ale również bardzo kobieca i zmysłowa.
Teksty, poza kilkoma wyjątkami, napisała sama, i były one bardzo osobiste, odzwierciedlające jej własne uczucia czy przemyślenia. Tym razem tematem przewodnim było rozstanie z mężczyzną – i to nie bez powodu, bowiem jej związek z aktorem Benedictem Freitagiem przechodził poważny kryzys, który zakończył się rozstaniem tej pary.
Album „Bongo girl” przyjęty został bardzo gorąco: dla fanów Neny zyskał miano „albumu wszech czasów”,a krytyka uznała, że spokojnie mógłby wywołać nową falę „nenomanii”. Na międzynarodowym TOP 100 dotarł do miejsca 34, zaś na niemieckim znalazł się w pierwszej piątce.
Zimą 1992 ukazał się drugi singiel – egzotyczny, anglojęzyczny „Conversation”, stworzony przez Nenę i jej (byłego już..) mężczyznę – Benniego. Tematem tej porywającej piosenki jest nietolerancja rasowa. Nena nakręciła do niej na Barbados wspaniały teledysk pełen tańca, śmiechu i seksu. Największą sensacją były erotyczne sceny, w których baraszkuje nad brzegiem oceanu z synem Eddiego Granta, oraz te, w których tańczy pod palmami ubrana w spódniczkę z …bananów! Strój ten uznany został przez pismo „Music Express/Sond” za kreację miesiąca!



Ani śladu po dziewczynie w koszulce z jęzorem - Nena'92 pląsa po scenie w skąpej spódniczce z bananów!

[link widoczny dla zalogowanych]

Nena i jej "bongo band" tuż przed TV-występem z piosenką "Conversation". Podczas barwnego, egzotycznego show towarzyszą piosenkarce nie tylko jej muzycy, ale również grupa taneczna.

W następnej odsłonie „Nena-Story” wszystko o triumfalnym powrocie Neny na deski sceniczne – czyli o jej pierwszym tournee po ośmioletniej przerwie!

Bongo Girl Tour'93

Początek 1993 roku to dla Neny głównie przygotowania do wielkiego tournee. Od ostatniej trasy z 1985 roku minęło wiele czasu, fani już tęsknili za spotkaniem z gwiazdą "na żywo", ona zaś postanowiła zrobić coś specjalnego: "Nie chcę tak jak dawnej stać tylko na scenie i śpiewać, to będzie coś więcej!".



3 marca 1993 w Cloppenburgu wystartowało wreszcie długo oczekiwane"Bongo Girl Tour'93". Piosenkarka wraz ze swoją ekipą przygotowała barwne widowisko, określane przez prasę jako rewia lub variete. Koncerty trwały po 2 i pól godziny, w czasie których prezentowane były największe hity Neny od początku jej kariery do czasów współczesnych. Jednocześnie artystka często zmieniała kostiumy i peruki (!), a to w połączeniu z choreografią i barwną scenografią dopasowaną do poszczególnych piosenek, dawało rewelacyjny efekt.
Każdy show rozpoczynał się od legendarnych "baloników". Nena pojawiała się na scenie w peruce ze swoją fryzurą z lat 80-tych i opaską na czole, ubrana w dzinsowe szorty, czarny stanik i siatkową bluskę. Potem obrazki zmieniały się niczym w kalejdoskopie - przy "Nur geträumt" czerwona mini, przy "Lass mich dein Pirat sein" strój pirata ( koszula z żabotem i długi, czarny płaszcz) oraz tancerki przebrane za...syrenki! Przy "Engel der Nacht" wszystkie trzy dziewczyny (Nena i jej tancerki, Chantal oraz Anne) wcieliły się w role...panienek lekkich obyczajów! Nena w blond-peruce i błękitnym gorsecie prezentowała się tak sexy, że Madonna przy niej wysiadała! Wink "Wunder gescheh'n" to kolejna niespodzianka - scena przemieniała się w saloon, a Nena w kowbojskim stroju i z gitarą w ręku śpiewała tę piosenkę w wersji...country! Przy piosenkach poświęconych jej zmarłemu synkowi - "Du bist überall" i "Weisses schiff" - chwila zadumy: tysiące płonących zapalniczek na widowni i łzy wzruszenia w oczach słuchaczy...
Potem nadchodził czas na nowy materiał. Szalony "Manchmal..." śpiewała donośnie cała hala, a piosenkarka w czarnej skórze i spodniach "dzwonach" wciągała na scene swoich fanów. Przy "Mach die keine Sorgen" czas cofał się do epoki dzieci-kwiatów: Nena w peruce z długimi, kasztanowymi włosami, ubrana w "kwiaciastą" kamizelkę i dzwony przemieniała się w słodką hippiskę. Potem wyprawa do dżungli - najpierw "bongo girl" w mini z lamparcimi cętkami, wniesiona na scenę w lektyce, a następnie bananowa spódniczka i przebojowy "Conversation". Na finał pojawiała się na scenie w długiej, wieczorowej sukni z boa na szyi, i rapowała "Ich kann nich mehr" - wielki, koncertowy hit, którego refren publiczność wyśpiewywała niemal bez końca...
To jedynie bardzo ogólnikowy opis tych koncertów, nie obejmujący wszystkich piosenek, ani tym bardziej wszystkich atrakcji. Dość powiedzieć, że "BGT'93" było wielkim triumfem Neny. Media prześcigały się w entuzjastycznych recenzjach, fani wychodzili z sal koncertowych oszołomieni, a rozpromieniona piosenkarka stwierdzała :"Jest tak, jak w dawnych czasach!"

"Bongo girl tour'93" - foto gallery

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

I live-clip do obejrzenia...

Nena - 99 Luftballons (Live Bongo Girl Tour 1993)

Nigdy nie zapomnę, jak czekałam wtedy na nowy numer fan clubowej gazetki, bo nasz "redaktor naczelny" Wink - Jacek - jechał na koncert Neny do Berlina i potem napisał nam piękną, kilkustronicową relację z tego show. Co to były za emocje! Takich rzeczy się nie zapomina...


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez .... dnia Pon 10:39, 19 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
....




Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1471
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NENALAND


PostWysłany: Śro 21:05, 14 Lut 2007    Temat postu:

Vitamine napisała :

A skoro jest takie zainteresowanie tymi koncertami, to przygotowałam coś extra.

Najpierw komiks, który ukazał się w holenderskim magazynie fan - clubu "Weisses Schiff" (trochę go poprawiłam - pokolorowałam i przetłumaczyłam tekst)

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

A teraz wycinki z moich starych zeszytów i fan-clubowych magazynów (niestety, ale czarno-białe)

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]



…i wszystko się kręci

Po emocjonujących wydarzeniach ery „bongo girl” w drugiej połowie 1993 roku wokół Neny zaległa cisza. Ale nie na długo… W grudniu ukazał się premierowy singiel - "Viel zuviel Gluck” (Zbyt wiele szczęścia), będący zapowiedzią całkiem nowego albumu piosenkarki. Utwór, napisany i skomponowany przez gitarzystę Neny - Gustla Lutjensa, okazał się bardzo spokojną, intymną i romantyczną balladą z podkładem gitary akustycznej. Po brawurowych hitach z płyty „Bongo girl” tak skromna aranżacyjnie piosenka była wielkim zaskoczeniem, a nierzadko i rozczarowaniem, dla fanów. Nowy singiel wzbudził kontrowersje – jedni uznali, że wokalistka „zeszła na psy”, inni zachwycali się jej nową piosenką i docenili jej wierność własnym uczuciom, oraz to, że nie uznaje kompromisów i nie nagrywa muzyki „pod publiczkę”. Nena natomiast bardziej niż show-biznesem była zaaferowana swoim wspaniałym życiem rodzinnym, i nawet nie promowała nowego singla, w związku z czym nie miał on szans na jakikolwiek komercyjny sukces. Był to po prostu prezent od piosenkarki dla wiernych fanów, jej podziękowanie za wspaniałą atmosferę na „Bongo girl tournee”.



Prawdziwy „muzyczny szturm” Neny rozpoczął się dopiero w marcu 1994 roku, kiedy ukazał się jej kolejny singiel – „Hol mich zuruck” (Sprowadz mnie powrotem). Teraz wszystko było tak, jak należy – dynamiczna, przebojowa piosenka, teledysk, niezliczona ilość występów i wywiadów w TV…Nena znowu ruszyła pełna parą! Nowy utwór skomponował ex-chłopak piosenkarki, Rolf Brendel, o którym akurat zrobiło się głośno z powodu jego romansu ze słynną łyżwiarka – Katariną Witt. Tekst napisała sama wykonawczyni, która jak zwykle zainspirowało własne życie: „Czasem notuję sobie to, co myślę, i niepostrzeżenie słowa zaczynają mi się układać w refren.” Tłumacząc sens piosenki, artystka wyjaśniała, że żyjąc w dwóch światach – prywatnym i zawodowym – potrzebuje czasem ucieczki, oderwania się od jednego z nich, i o tym właśnie śpiewa w tym utworze.
„Sprowadź mnie powrotem, nie pozwól mi odejść
chmury płyną, a my podróżujemy z gasnącymi gwiazdami
Sprowadź mnie tutaj i mocno trzymaj
Pofruniemy okrężną drogą…”

Clip do nowego singla Neny nakręcony został w klimacie lat 60-tych. Jego akcja rozgrywa się w legendarnym programie muzycznym „Beat club”. Piosenkarka szaleje na scenie w „pasiastym” garniturku, a na parkiecie tańczą chłopcy z fryzurami a la „wcześni Beatlesi” i długowłose dziewczyny w kwiaciastych sukienkach. „Hol mich zurück” był jednym z 1-szych niemieckich teledysków, prezentowanych przez dopiero raczkującą muzyczną telewizję VIVA.



Miesiąc później na rynku muzycznym ukazał się nowy, solowy album Neny, zatytułowany „..und alles dreht sich.” (I wszystko się kręci) Po raz kolejny artystka pokazała się od całkiem innej, zaskakującej strony, prezentując tym razem muzykę bardzo spokojną, liryczną, przeznaczoną głównie dla wrażliwego słuchacza, ale niepozbawioną pełnych poweru, przebojowych kawałków. Barwna aranżacja z rockowymi elementami oraz subtelny, zmysłowy głos piosenkarki nadały płycie szczególnej intensywności.
Większość materiału to spokojne, nastrojowe ballady ("Weisse Wolke”, „Ich bin die Liebe”), pośród których znalazło się kilka szybszych, wpadających w ucho utworów („Touristen – song”, „Hol mich zurück”). Szczególną uwagę fanów zwrócił utwór „Wach auf", przypominający coś pomiędzy „wczesną” Enigmą a „Eroticą” Madonny.
Teksty piosenek były bardzo poetyckie, wnikliwe, wyrażające filozofię życiową piosenkarki. Poruszała w nich problem oddalania się człowieka od natury i jego zaślepienie osiągnięciami nowoczesnej techniki („Wach auf”, „Armer weisser mann”), wyraźnie też wskazywała na inspiracje kultura Indian („Weisse Wolke”). Nena: „Spędziłam 3 tygodnie w Kanadzie, gdzie odwiedziłam kilka indiańskich rezerwatów. To wywarło na mnie ogromne wrażenie.”
Wiele piosenek to pełna pasji, namiętności i poezji podróż w świat uczuć. Szczególną uwagę zwraca pełen symboliki erotyk „Einmal noch und immer mehr” („ jest miękkie i gorące moje czerwone morze kwiatów, (…) raz jeszcze i zawsze więcej, aż nadejdzie poranek - moje dłonie tworzą jedność z tobą, pocałunki z aksamitu") oraz „Ich bin die Liebe", poetycka rozmowa z Miłością, napisana przez autora „99 luftballons”, Carla Kargesa.
Producentem nowej płyty Neny był Gunther Mende, współpracujący wcześniej m.in. z Jennifer Rush. Nagrań dokonano w Dolphin Studio w Morfelden pod Frankfurtem. Album spotkał się z dobrymi ocenami krytyki, uznającej go za produkcję ambitną i dojrzałą, ale pod względem komercyjnym nie odniósł znaczącego sukcesu, stając się raczej płytą „dla wybranych”. Singiel „Hol mich zurück” wprawdzie nie dostał się do oficjalną listę TOP 100, ale w rankingu niemieckojęzycznych wykonawców dobił do miejsca 3-go! Wydany latem trzeci singiel "Ich halt dich fest" nie wszedł na listy sprzedaży, ale stał sie przebojem wśród fanów.
Jesienią ’94 Nena zadebiutowała w nowej dla siebie roli – jako prezenterka telewizyjnego magazynu kulturalnego „Metro". Jednak dla fanów piosenkarki największym wydarzeniem sezonu był jej wrześniowy koncert na placu przed Reichstagiem z okazji 5-lecia zburzenia Muru Berlińskiego. Panna Kerner pojawiła się na scenie w pomarańczowych (!) włosach i grunge’owych ciuchach, szalała bardziej niż wtedy, gdy miała 20 lat, razem z nią biegały po estradzie jej 4-letnie dzieci, a na koniec zaprosiła cały swój legendarny Nena-Band! Wystąpili w komplecie po raz 1-szy ( i niestety ostatni) od prawie 10-ciu lat!
Wspaniałym podsumowaniem 1994 roku było ponowne uznanie Neny niemieckojęzyczną wokalistką nr 1. Na początku października odbyła się uroczysta gala, na której wręczono jej już po raz drugi prestiżową nagrodę – Złoty Kamerton. Bardziej spostrzegawczy widzowie od razu zauważyli jej zaokrąglony brzuszek. 34-letnia piosenkarka znowu miała zostać mamą…!




Na zdjęciu: Nena na planie magazynu "Metro".

"Dziecięca gwiazda"



Po pamiętnym koncercie pod Reichstagiem, na którym wystąpił cały Nena-Band, piosenkarka zapowiedziała reaktywację swojego legendarnego zespołu. Fani nie posiadali się z radości. I tak zaczęło się czekanie…W maju 1995 roku Nena i Philllip zostali rodzicami małego Samuela. Z tej okazji oczywiście ukazał się kolejny album z piosenkami dla dzieci – „Unser Apfelhaus” (Nasz jabłkowy domek), pod względem stylistycznym podobny do 1-szej tego typu płyty Neny – „Kein schöner Land”. Jego szczególną atrakcją było to, że wraz z mamą śpiewały 5-letnie wówczas bliźniaki, Sakias i Larissa.
Rok później na rynku ukazała się kolejna płyta, i znowu nie był to oczekiwany album Nena-Bandu…Krążek zatytułowany „Nena und die Bambus Baren Bande” (Nena i banda bambusowych misiów) był ścieżką dźwiękową do serialu animowanego o tym samym tytule. Znalazło się na nim 8 utworów wykonanych przez Nenę z towarzyszeniem dziecięcego chóru, a także jeden zaśpiewany w duecie z wokalistą zespołu Die Prinzen – Sebastianem Krumbiegelem. Tym razem była to zupełnie inna muzyka, niż na poprzednich „kinder-płytach” artystki. Zamiast ludowych piosenek, znalazły się tutaj nowocześnie zaaranżowane, popowe utworki, przypominające nieco nagrania naszej rodzimej „idoli dzieciaków” – Majki Jeżowskiej. Utwory takie jak „Freunde", „Einmal um die Welt” czy „Das Lied dieser Welt” stały się przebojami nawet wśród dorosłych fanów piosenkarki! Wprawdzie nie miały wiele wspólnego z jej typowym stylem, ale były tak piękne, że śmiało mogły trafić do kanonu jej najwspanialszych przebojów.



Na brak atrakcji zresztą dorośli fani narzekać nie mogli, bowiem jeszcze w 1995 roku doczekali się wreszcie koncertowej płyty z pamiętnego „Bongo Girl Tour’93”. Podwójny album „Nena live” był pierwszą koncertową płytą w dyskografii piosenkarki, i zawierał 20 najciekawszych nagrań z tego tournee. Ci, którzy byli wtedy na koncertach, mogli raz jeszcze przeżyć te niezapomniane chwile, natomiast dla osób, które ta przyjemność ominęła, była to wspaniała rekompensata. Przy tak interesujących płytach można było spokojnie oczekiwać na comeback Nena-Bandu…
Niestety, koniec 1996 roku przyniósł wielkie rozczarowanie – okazało się, że żadnego comebacku nie będzie! Cały projekt upadł, a co gorsza, zakończył się kolejną wojną między wokalistką a jej dawnymi muzykami.
Dlaczego „powrót legendy” się nie udał?
Nena: „Wszystkim się to bardzo podobało, aż do momentu, kiedy okazało się, że szefem jestem ja! Chłopcy chcieli zacząć od tego momentu, na którym stanęliśmy w 1987 roku, na co ja w żadnym razie nie miałam ochoty. Poza tym, to była katastrofa pod względem muzycznym. Oprócz Uwego nikt z chłopców nie potrafi już grać.”
Jedynym pocieszeniem w tej całej sprawie było to, że Nena pracowała już nad kolejną solową płytą, której wydanie zapowiedziała na wiosnę 1997. To jednak już wkrótce także stanęło pod znakiem zapytania – okazało się, że panna Kerner znowu będzie mamą! Czyżby zapowiadał się kolejny urlop macierzyński…?

Po prostu… „Arschloch”




W lutym 1997 r. Nena rozwiała wszelkie obawy tych, którzy spodziewali się kolejnych 3 lat urlopu macierzyńskiego. W mieście Moers odbył się wielki zlot fanów, na który – mimo zaawansowanej ciąży – przybyła także sama gwiazda.
Nena: „Przyjechałam tu, by uścisnąć wam dłonie i podziękować za to, że jesteście ze mną od 15 lat.”
Menadżer artystki, Alex Grob, poinformował zebranych, że po 3 latach z piosenkami dla dzieci Nena wraca na rynek z nową płytą pop i planuje również pierwsze od 4 lat tournee. Jako niespodziankę zaprezentowano fanom nowy singiel oraz teledysk gwiazdy.
Szersza publiczność poznała nowe dzieło piosenkarki miesiąc później – w marcu’97 ukazał się na półkach sklepowych singiel „Ganz gelassen” (Całkiem spokojna), zupełnie nowe oblicze Neny zarówno pod względem stylistycznym, jak i tekstowym.



Słowa napisała Nena wraz z Luci van Org, wokalistką bardzo wówczas popularnego duetu Lucilectric ( ich wielki przebój „Madchen” znany był również w Polsce), i jest to tekst opowiadający o …wielkich dupkach!
Nena: „Na co dzień często spotykamy takich ludzi, którzy koniecznie chcą nam zatruć życie. Jeżeli uda nam się zachować przy nich zimną krew, to jest to nasz sukces. To mnie właśnie zainspirowało do napisania tej piosenki.”
Właściwie, piosenka otrzymała bardziej dosadny tytuł – po prostu „Arschloch” (Dupek), ale firma płytowa delikatnie zasugerowała Nenie jego zmianę, i dlatego oficjalnie nazwana została „Ganz gelassen”. Mimo zmiany tytułu i tak nie obyło się bez skandalu - niektóre stacje radiowe miały bezwzględny zakaz emitowania tej „oburzającej” piosenki!
Pod względem muzycznym także było to coś nowego: elektroniczne brzmienie, dyskotekowy rytm, i wpadający w ucho refren, zaśpiewany niezwykle słodziutkim, wręcz cukierkowym głosem, kontrastującym z treścią utworu. Pewna dziennikarka telewizyjna, rozmawiając z Neną na temat tej piosenki, stwierdziła ze śmiechem: „Nigdy jeszcze nie słyszałam, aby w tak uroczy i miły sposób nazywano kogoś dupkiem!” Kompozycja utworu jest wspólnym dziełem Neny, Luci van Org, Phillipa Palma i Anette Humpe.

Tutaj można zobaczyć teledysk Ganz gelassen

W kwietniu na rynku znalazła się wreszcie wyczekiwana od 3 lat płyta Neny – co prawda, bez „bandu”, ale lepsze to, niż nic…Album nosił (adekwatny!) tytuł „Jamma nich”(Nie żałuj), nagrany został w studiach w Hamburgu, Monachium i Nowym Jorku, a jego producentem był Armand Volker, wcześniej pracujący m.in. ze Sandrą. Jedyną osobą z dawnego zespołu Neny, która pozostała w ekipie produkującej tą płytę, był Uwe Fahrenkrog- Petersen.



Krążek okazał się wielkim zaskoczeniem dla fanów – co prawda, już promujący go singiel „Ganz gelassen” zapowiadał zmianę, ale nikt się raczej nie spodziewał po Nenie całej płyty o plastikowym, dyskotekowo - elektronicznym brzmieniu, całkowicie pozbawionym jakichkolwiek rockowych elementów! W niektórych utworach, takich jak „Alles was du willst", czy „Amerika” odnaleźć można było nawet wpływy muzyki techno, aranżacje były jednakże dość ubogie i mało zróżnicowane, zaś interpretacja wokalna Neny nieco „przesłodzona”. Piosenki były z reguły szybkie, przebojowe i wpadające w ucho, ale w tym wszystkim trochę brakowało ducha „prawdziwej” Neny - no, może za wyjątkiem takich kawałków jak przepiękna ballada „Auf Dich und mich”czy kończący płytę, ezoteryczny „Lass los”. Krążek wzbudził mieszane uczucia – jednym bardzo się podobał, inni zdecydowanie czekali na cos zupełnie innego. Mimo to „Jamma nich” odniósł całkiem spory sukces i dotarł do 29 miejsca na liście TOP 100 ( o 3 oczka wyżej, niż „Bongo girl”!)



Miesiąc po wydaniu płyty, w maju’97 przyszedł na świat najmłodszy syn Neny – Simeon. Mimo to piosenkarka wcale nie zamierzała zwalniać tempa. Lato upłynęło jej pod znakiem wielu występów na przeróżnych festynach i koncertach typu open-air, a w międzyczasie jeździła do Nowego Jorku, gdzie odbywała próby przed tournee wraz z amerykańskimi muzykami, należącymi do zespołu „królowej rock and rolla” – Joan Jett.
„Jamma nich tour’97” rozpoczęło się 2 X w Hanowerze, i od razu było wiadomo, że na scenie nie będzie żadnego plastikowego disco! Nena pokazała, że nadal jest piosenkarką wychowaną na rockowej szkole, a nowy zespół dodał jej muzyce „świeżej krwi”. Piosenki z albumu „Jamma nich” przedstawione zostały w „soczystych”, rockowych aranżacjach, dzięki czemu stały się bardziej interesujące i nabrały całkiem innego charakteru (np.„Na und” w wersji punk-rockowej!). Oczywiście na koncertach nie zabrakło też „klasyków”, i to również tych, które nie były wykonywane na żywo co najmniej od 1985 roku – np. „Irgendwie Irgendwo Irgendwann” czy „Es regnet”. Koncerty cieszyły się dużym powodzeniem, bilety zostały w całości wysprzedane, a rockowy show Neny był dobrą rekompensatą za zbyt „cukierkową” płytę.



Nena i jej amerykański zespół na tournee'97

Na koniec roku piosenkarka znowu sprawiła prezent swoim najmłodszym fanom, wydając płytę z piosenkami na Boże Narodzenie – „Nena’s Weihnachtsreise”. Był to prawdziwie rodzinny projekt, w którym udział wzięła cała familia piosenkarki – jej dzieci, które śpiewały razem z mamą, jej partner Phillip, który album wyprodukował, oraz jej mama, która pomagała przy pisaniu piosenek. Nic zatem dziwnego, że płytka wspaniale oddawała rodzinny charakter Świąt Bożego Narodzenia i do dziś dnia pobrzmiewa przy niejednej choince…

[img]http://images-eu.amazon.com/images/P/3829195958.03.MZZZZZZZ.
jpg[/img]


Powrót „rockowej dziewczyny”



W 1998 roku Nena nie kazała długo na siebie czekać – już wiosną ukazał się singiel „Was hast du In meinem Traum gemacht” (Co robiłeś w moim śnie?), zapowiadający nowy album gwiazdy. Singiel wyraźnie wskazywał na to, że minął już sezon na „cukierkowe disco”, jakie piosenkarka serwowała na płycie „Jamma nich”. Jej nowa piosenka to dobra, pełna świeżości pop-rockowa ballada, w której zamiast elektronicznych dźwięków wreszcie można było usłyszeć prawdziwą gitarę!



Tymczasem od zakończenia ubiegłorocznego tournee Nena wraz ze swoimi chłopcami z Nowego Jorku, oraz Phillipem Palmem i Lukasem Hilbertem pracowała nad nową płytą, którą nagrywano m.in. w jej domowym, prywatnym studiu „Keller”. Praca przebiegała – jak to zwykle u Neny bywa – w swobodnej, rodzinnej atmosferze. Dzieciaki biegały po pokojach, gdzieś w łazience hałasowała pralka, i w tym ogólnym chaosie „wylęgały się” nowe piosenki. Nena uważa taki chaos za bardzo kreatywny, i w takich warunkach pracuje jej się najlepiej. Tak to już jest z „niepokornymi duchami”!
Na efekty tej pracy dane nam było czekać do lipca 1998 roku – wtedy właśnie ukazał się na rynku album o nieco przydługim tytule - „Wenn alles richtig ist, dann stimmt was nicht” (Jeśli wszystko jest dobrze, to coś jest nie tak).



Płyta pokazała, że Nena wróciła nie tylko do pop-rockowego brzmienia, ale wręcz do swoich korzeni – do muzyki, na jakiej się wychowała, i od jakiej zaczynała swoją karierę w zespole The Stripes.
Nena: „Wtedy śpiewałam proste, rockowe kawałki. Chciałam znowu zrobic cos takiego.”
I zrobiła: w 1998 roku duch Stripesu znowu ożył!
Album „Wenn alles richtig ist, dann stimmt was nich” okazał sie tym, na co wielu fanów od dawna czekało: powrotem Neny dzikiej, rozkrzyczanej, mniej “ugładzonej”, a bardziej takiej, jaka bywała zwykle na swoich koncertach.
Cecha charakterystyczną płyty jest jej ostre, rockowe brzmienie, stylizowane na lata 70-te. Czuć tutaj rockowego ducha Stonesów, i punkową dzikość Ramonesów.
Nena: „Przy takiej muzyce dorastałam, a więc taka muzykę najbardziej czuję. (…) Odnalazłam w sobie uśpiona energię, o której istnieniu ostatnimi czasy chyba zapomniałam.”
Płytę cechuje bezpretensjonalność – proste linie melodyczne, proste, agresywne riffy, proste teksty..I jest to efekt jak najbardziej zamierzony.
Nena: „Potrzebuję tylko dobrego tematu, dobrego tytułu, a reszta to już praca ręczna. Perfekcja to nie moja rzecz, dla mnie musi to się dziać szybko, inaczej jest nudno.”
Materiał jest zróżnicowany: od punk-rockowych numerów (Wenn wenigstens Sommer war, Wir sind Modern), poprzez ostre kawałki w stylu Rolling Stonesów (Es ist In Ordnung), czy melodyjne piosenki pop (Es muss raus), aż po romantyczne ballady (Dann fiel mir auf). Piosenkarka zebrała tutaj swoje najlepsze atuty z czasów Stripesu i Nena-Bandu, jak młodzieńczy wigor, rockową ekspresję, luz i naturalność, które połączyła ze swoją obecną dojrzałością i kobiecością.
Na kolejnych singlach z płyty znalazły się utwory „Das ist normal” oraz „Dann fiel mir auf”.
Wkrótce po wydaniu nowego krążka Nena wyruszyła w trasę – i była to największa trasa w jej dotychczasowej karierze! Piosenkarka była „gościem specjalnym” popularnej niemieckiej grupy PUR i dawała koncerty na stadionach, gdzie zbierało się po kilkadziesiąt tysięcy widzów – nawet więcej, niż w czasach Nena-Bandu!
„Klimat był fenomenalny” – wspominała – „Te emocje, te krzyki i piski…Momentami miałam nawet łzy w oczach!”



[link widoczny dla zalogowanych]

Nena'98 z zespołem

Tak niezapomniane tournee musiało zostać uwiecznione – nic zatem dziwnego, że jeszcze tego samego roku ukazała się płyta „Nena live”, doskonale oddająca klimat tych koncertów. Znalazł się na niej także bonus w postaci piosenki pt „Lena", którą panna Kerner śpiewała w duecie z wokalistą grupy PUR – Hartmutem Englerem. Podczas tych koncertów to jednak nie Lena była tytułową bohaterką tego utworu, ale właśnie…Nena!
Podczas promocji płyty wokalistka jak zwykle była gościem wielu talk-show’s. W jednym z nich opowiadała żartobliwie o licznych balangach, jakie odbywały się za kulisami: „Alkoholu była masa!” – mówiła ze śmiechem. Nic zatem dziwnego, że swojego Phillipa wysłała wtedy na wakacje z dziećmi… Wink



Do obejrzenia i posłuchania:

Nena - Was hast du in meinem Traum gemacht

Nena - Wir sind modern (Fan Foto Video)

Koniec dekady


W sezonie 1999/2000 Nena pozostawała na uboczu wielkiego, muzycznego światka. Prawie wcale nie pokazywała się w telewizji, nie nagrała nowej płyty - poza tymi dla dzieci - i właściwie wydawało się, że słuch o niej zaginął. Jednak ona wcale nie leniuchowała! W tym okresie dała mnóstwo koncertów, a co najważniejsze - śpiewała na nich wiele nowych, jeszcze nieopublikowanych piosenek, które potem krążyły między fanami na kasetach magnetofonowych.



Poza koncertami piosenkarka skupiła się na twórczości dla dzieci, m.in.dubbingowała postaci z filmów animowanych, nagrywała do nich piosenki, wydała także nową „kinder-płytę" - „Rabatz", na której śpiewała razem ze swoimi 9-letnimi bliźniakami, Larissą i Sakiasem. Mimo, iż świat show-biznesu zdawał się o niej znowu zapomnieć, a i ona sama nie starała się, by tą sytuację zmienić i po prostu robiła swoje, to jednak fani wciąż pozostawali z nią, przeżywali wspaniałe emocje na koncertach, zachwycali się jej wiecznie młodzieńczym wyglądem i...cierpliwie czekali na nową płytę...
W 1999 r mijało 20 lat od momentu, gdy Nena zaczęła śpiewać ze swoim pierwszym zespołem The Stripes. Z tej okazji tournee’99 miało nieco odświętny charakter, a koncerty były tak zorganizowane, że fani czuli się, jakby byli na imprezie. Scena urządzona jak pokój gościnny, kanapa,stoliczek, szampan...Swojsko i przytulnie.







Jeśli w muzyce pop zeszła nieco na ubocze show-biznesu, to w kategorii wykonawców piosenek dla dzieci była wciąż gwiazdą pierwszej wielkości. W 1999 r wydała płytę „Rabatz", przeznaczoną na dziecięce party, oraz nagrała singiel z piękną balladą „Ich umarm die ganze Welt”, pochodzącą z filmu „Tobias Totz und seine Lowe",w którym Nena użyczyła swojego głosu lwicy Lei. Także w 2000 roku dubbingowała postaci z bajek i śpiewała do nich piosenki, m.in. w hollywoodzkim filmie „Magiczny miecz”.





W grudniu 2000 Nena wzięła udział w trasie koncertowej „Nokia night of the Proms”, w której występowały międzynarodowe gwiazdy muzyki pop i muzyki...poważnej. Tournee, opatrzone hasłem „Pop spotyka klasykę”, odbywało się w największych halach koncertowych Niemiec,Szwajcarii i Austrii,a obok Neny wzięli w nim udział m.in.:Coolio, Howard Jones, Chrissie Hynde, zespół UB40, i inni.
Nena była bardzo zadowolona z udziału w tym tournee-nie tylko występowała w doborowym towarzystwie,ale też pierwszy raz w swojej karierze śpiewała przy akompaniamencie orkiestry symfonicznej.

*************************************************************

W lutym 2001 roku Nena wzięła udział w kolejnym muzycznym wydarzeniu, a mianowicie w serii koncertów pod hasłem „Rock przeciw przemocy”, z udziałem gwiazd niemieckiej estrady, takich jak Udo Lindenberg czy Nina Hagen. Podczas tego tournee piosenkarka zaprzyjaźniła się z młodymi muzykami z popularnej grupy hip-hopowej Sohne Mannheims, a w następstwie tego zaczęła wraz z nimi pracować nad swoją nową, długo oczekiwaną płytą. Dla fanów wreszcie zapaliła się iskierka nadziei, że najpiękniejszy głos niemieckiej estrady znowu zabrzmi pełną parą!
Po 3 latach medialnej ciszy, w sierpniu’2001, Nena znów pojawiła się na „czerwonym dywanie”, w blasku fleszy i na ekranach telewizyjnych: z nową, drapieżną fryzurą i ciuchami w stylu z lat 80-tych, przybyła na rozdanie nagród muzycznych „Comet”, i choć to nie ona odbierała nagrodę, to i tak ściągała na siebie wszystkie spojrzenia, a jej promienny uśmiech i błyszczące oczy zdawały się mówić:”spójrzcie, znowu tu jestem, i jeszcze niejedno wam pokażę!” To był jej pierwszy krok ku nowej epoce, która już wkrótce miała się rozpocząć!!!



Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NENA-LAND Strona Główna -> NENA STORY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin